Nieprzysiadalność. Autobiografia | Księżyk Rozmawia Ze Świetlickim

Mieliście tak, że tomiszcze o objętości prawie 650 stron pochłonęliście w oka mgnieniu. Mieliście… niedosyt? Jeśli nie, to zapraszam do lektury „Nieprzysiadalności”.

Ze Świetlickim to jest dzisiaj tak, że chyba wszyscy mają z nim problem. Prawica go nie znosi od zawsze i nie ma szans, by po tej książce się to zmieniło (ataki na ministra Macierewicza czy prezydenta Dudę są tu na porządku dziennym). Ale też wcale nie jest tak, że lewica będzie zachwycona. Pan Marcin potrafi przyłożyć feministkom, antyfaszystom oraz środowisku „Gazety Wyborczej” czy „Krytyki Politycznej”. Naprawdę nikt tu nie może czuć się bezpieczny.

Inny problem to tytuł książki. „Nieprzysiadalność” – okej, rozumiem komercyjne zakusy, ale przecież to sam Świetlicki właśnie na tych łamach mówi, jak bardzo ma już dość tego utworu, jak bardzo go męczy, że napisał już nawet „Przysiadalność” (tym razem nie ze Świetlikami, lecz Zgniłością). Drugi człon tytułu jest jeszcze większym nieporozumieniem, bo nie jest to żadna autobiografia, ale wywiad rzeka. I znowu sam Świetlicki mówi w niej, że na autobiografię przyjdzie jeszcze czas.
Jeśli ja miałbym nadać tytuł tej książce i kazano by mi wybrać spośród utworów Świetlickiego, to wybrałbym „Brejkami wszystkie rule”. Idealnie pasuje do osobowości poety.
To są jednak drobiazgi, bo całość to znakomita lektura. Czyta się to tak szybko, że tylko gabaryty książki przypominają o tym, iż mamy do czynienia z cegłą. I warto też wyzbyć się politycznych czy światopoglądowych uprzedzeń, bo stracimy coś naprawdę cennego: genialne opowieści znakomitego artysty. Ileż tu anegdot! Już te z czasów lat dziecięcych i nastoletnich, które poeta spędził w Piaskach koło Lublina, pokazują, że był człowiekiem nietuzinkowym. Czas wojska i sprzeciwu – kolejne przyczynki do snucia opowieści. No i potem Kraków czy Warszawa – dojrzałość pełną gębą.

David Bowie. Nowa trylogia berlińska
Miastofonia | Dźwiękowa mapa Gdyn
Yes | Topographic Drama – Live Across America

I choć Świetlicki jawi się nam ze wszech miar jako człowiek inteligentny i błyskotliwy to nie ustrzega się nietrafności sądów. Choćby w ocenie „Tygodnika Powszechnego”. Zastanawia się tu bowiem pan Marcin, jakim cudem przyjęto go do redakcji i trzymano tyle lat, mimo że był rozwodnikiem i w ogóle niegodziwcem, jakiego w środowisku katolickim być nie powinno. No cóż, albo nasz bohater udaje albo faktycznie nie wie, jak postrzegany jest świat „Tygodnika”, któremu bliżej do etosu „Wyborczej” niż Kościoła katolickiego. Utarło się już przecież powiedzenie, że „TP” to katolickie pismo dla… niewierzących.

Gimme Danger | Jarmusch o Iggy Pop & The Stooges
Black Sabbath | The End – 4 February 2017, Birminghamfot
Depeche Mode. Tu nie będzie rewolucji

Pisząc o „Nieprzysiadalności” nie mogę nie wspomnieć o prowadzącym rozmowę Rafale Księżyku. To w dziennikarstwie (muzycznym) znana i ceniona postać. Księżyk ma na koncie już wybitne rozmowy z Tomaszem Stańką, Robertem Brylewskim, Tymonem Tymańskim i Kazikiem Staszewskim (ta ostatnia zawalona jednak przez wydawcę, który poskąpił na odpowiednie zredagowanie tekstu, przez co książkę czyta się fatalnie!). Po lekturze tej ze Świetlickim nie mam wątpliwości już, na czym polega fenomen Księżyka. On potrafi nie tylko zrozumieć swojego rozmówcę, poznać go, prześwietlić, zmusić do najskrytszych zwierzeń. Księżyk tak naprawdę staje się swoim rozmówcą. W trakcie czytania „Nieprzysiadalności” chwilami łapałem się na tym, że nie wiedziałem, czy dane myśli są myślami Świetlickiego czy Księżyka.

Waldemar Ulanowski  

* Marcin Świetlicki, Rafał Księżyk „Nieprzysiadalność. Autobiografia” 
Wydawnictwo Literackie, 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *