Gimme Danger | Jarmusch O Iggy Pop & The Stooges

Na samym początku pada zdanie, że to „opowieść o The Stooges – najlepszym zespole w historii”. I już wiesz, że to nie będzie mainstreamowy film.

Od światowej premiery „Gimme Danger” minął właśnie rok. Obecnie najnowszy obraz Jima Jarmuscha (m.in. „Noc na ziemi”, „Truposz”, „Paterson”, „Inaczej niż w raju” i wiele innych) można oglądać na platformie Canal+ oraz na DVD (i Blue Ray). To przyczynek do tego, by już na chłodno przyjrzeć się temu dokumentowi, który początkowo był bardzo źle oceniany. Trochę chyba na wyrost zarzucono Jarmuschowi, że nie stworzył wielkiego dzieła, lecz zrobił ot klasyczny, prosty, nie wymykający się konwencji film o jednej z legend światowego rocka.

Co ciekawe, krytyków najbardziej wkurzyło zdanie, o którym wspomniałem na początku. Że Jarmusch śmiał stwierdzić, iż The Stooges to najlepsza kapela rockowa w historii. Rany boskie! Przecież większość nawet nie wie, co to za zespół! Ach, że tu zaczynał Iggy Pop? Okej, a kto to ten Iggy Pop? I tak można się wyzłośliwiać w nieskończoność. No bo jak? Skoro „najlepszy band w historii” to The Rolling Stones, The Beatles, Pink Floyd…. Ale The Stooges? Jawna kpina z rozumu? Pewnie tak. Oczywiście, ja również nie zgadzam się z opinią reżysera. Nawet nie chodzi o stworzony przez lata kanon czy popularność danej grupy. The Stooges pewnie nie należy nawet do drugiej ligi (mimo że miało wpływ na masę kapel punk rockowych czy hardcorowych). Ale mi się podoba to podejście Jarmuscha. Dla niego to „najlepsza kapela w historii” i „cmoknijcie mnie wszyscy wiadomo w co”.  Czy większość z nas też tak czasem nie ma? Że coś kochamy ponad wszystko?

„Gimme Danger” to wspaniały hołd dla The Stooges. No właśnie dla The Stooges, a nie dla Iggy Popa & The Stooges. Mimo że to Pop jest tu główną postacią (inaczej być nie mogło, skoro był wokalistą i liderem zespołu) to nie brak miejsca dla pozostałych członków grupy: braci Asheton, Jamesa Williamsona czy współzałożyciela zespołu, zmarłego w 1975 r. Dave’a Alexandra . W filmie mamy mnóstwo archiwalnych materiałów pokazujących niesamowitą energię, jaką wytwarzał ten początkowo bardzo niedoceniany band. Między innymi właśnie brak zrozumienia dla działalności The Stooges, ale też śmierć Alexandra i problemy z nałogami Popa, stały się przyczynami jego rozpadu.

David Bowie. Nowa trylogia berlińska
Miastofonia | Dźwiękowa mapa Gdyn
Yes | Topographic Drama – Live Across America

Świetnie pokazana w filmie jest reaktywacja The Stooges w 2003 roku. Choć towarzyszący Iggy’emu muzycy są już mocno statyczni (choćby ze względu na wiek) to on sam nadal szaleje na scenie, jakby w ogóle nie odczuł upływu czasu. 
No i najważniejsze w tym filmie – muzyka. Jest jej mnóstwo. Ucho cieszą takie hity, jak „I Wanna Be Your Dog”, „No Fun” (tu pokazano, jak wykonuje go The Sex Pistols u szczytu swojej krótkiej, acz treściwej kariery), „1969” czy tytułowe „Gimme Danger” (warto zaopatrzyć się w soundtrack do filmu, bo mamy tam ten numer w mixie stworzonym przez Davida Bowiego, nieprzypadkowo, ponieważ był przyjacielem Iggy Popa i producentem jego solowych albumów, takich jak choćby hitowe „The Idiot” czy „Lust For Life”).

Waldemar Ulanowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *