Miastofonia – kolejny muzyczny projekt Michała Jeziorskiego, znanego też wcześniej jako Spika. Utalentowany twórca ambientu tym razem zabrał się za swoje rodzinne miasto, Gdynię. I zrobił genialny soundtrack!
Krążek pod wszystko mówiącym tytułem „Dźwiękowa mapa Gdyni” rozpoczyna senne „Orłowo”. Szum fal, odgłosy rozmów dorosłych i zabaw dzieci. Odbijana gdzieś w pobliżu piłka sprawia wrażenie, jakby miała za chwilę rozpocząć mocniejszy bit, ale nic z tego. Utwór to klasyczny ambient, chillout, nawet nie down-tempo. Po prostu plama dźwiękowa bez szans na jakikolwiek ruch.
Ten za to mamy w następnym nagraniu. „Stacja Gdynia Główna” to – nomen omen – głównie bębny, jazzowy posmak i transowy charakter (momentami taki niemal oldschoolowy niczym z Kraftwerkowego „Trans Europa Express”, ale nie oszukujmy się, więcej tu jednak śladów polskich grupa takich jak Skalpel czy Mapa niż niemieckich ojców chrzestnych techno). Jeśli miałbym gdzieś indziej w Miastofonii znaleźć większe nawiązanie do legend światowej muzyki to słyszę je w „Nocnym Biegu Świętojańskim”, a tak naprawdę już w końcówce „Polanki Redłowskiej”, bo to tam słychać nadlatujący nie wiadomo skąd samolot, który choć znika to jednak wprowadza nas w bardziej realny miejski świat. A tam już słyszymy motocykle, auta i… kroki, mnóstwo kroków, tych pośpiesznych, bo to w końcu „Nocny Bieg…”. I już wszystko jasne. W tym fragmencie płyty mamy klimat rodem z „Ciemnej strony Księżyca”. Tak! Toż to niemalże adaptacja „On The Run” Pink Floyd. W pewnym momencie nawet czekałem, aż zaczną bić dzwonki z „Time”. Ale nic z tego. Nawet ów nieszczęsny samolot nie eksplodował… Obstawiam więc, że Michał Jeziorski tworząc swoje nagranie w ogóle nie pomyślał, iż może w taki sposób zdekonstruować fragment „The Dark Side of the Moon”. Artyści tak mają. To my, recenzenci, jesteśmy od szukania takich smaczków.
Siłą rzeczy na „Dźwiękowej mapie Gdyni” usłyszymy wiele z wielkich tego świata, bo przecież choć projekt ten jest na swój sposób oryginalny, to jednak jego podstawy nie wzięły się z sufitu. W nagraniach Miastofonii wytrawny fan muzyki dostrzeże echa Briana Eno, Aphex Twina (obaj należą do ulubionych artystów Jeziorskiego), Banco De Gaia, Mad Professora (ten ostatni słyszalny w „Bulwarze Nadmorskim”) czy też Vangelisa z płyty „The City” („Kamienna Góra”, „Osada Rybacka”) albo Jean Michel Jarre’a z „Waiting For Cousteau” („Fontanny”). Miastofonia też nie samym ambientem żyje. Jeziorski oddaje też przecież hołd klasycznemu industrialowi, i to temu spod szyldu Throbbing Gristle, Psychic TV czy Einsturzende Neubauten („Port Gdynia”, „Kamienna Góra”).
Czytaj też
David Bowie. Nowa trylogia berlińska
Co z tym winylem?
Można tak oczywiście wymieniać bez końca, ale i tak najważniejszą rolę na albumie Jeziorskiego odgrywa miasto, takie z krwi i kości, i morza, i ptaków, i ludzi. Nie wiem, jakie były intencje powstania „Dźwiękowej mapy Gdyni”, szczególnie że płytę wydało Muzeum Miasta Gdyni. Możliwe, że chodziło tylko o udokumentowanie tego konkretnego miejsca w konkretnym czasie. Tak czy siak, powstało coś więcej, coś bardzo uniwersalnego, coś, z czym można się mocno identyfikować, nie będąc stąd.
Waldemar Ulanowski
Cześć! Jestem Weronika i chciałbym przywitać Was na moim blogu. Jestem fanatyczką dbania o urodę i stylizację, więc głównie piszę o tym. Sporo również mówię o radzeniu sobie w związkach. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej 🙂