Jeszcze nigdy, w żadnym miejscu, w zaledwie godzinę po przybyciu, nie usłyszałam tylu zachwytów nad tak niewielkim skrawkiem lądu. Cóż może tu tak czarować? Tajemnice ukryte w cieniu czarnych skał? A może stoicki spokój okraszony miejscowym winem? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – grecka Santorini, uznawana za jedną z najpiękniejszych wysp świata, potrafi uwodzić.
Tu nie można znaleźć się przypadkiem, po drodze. Na Santorini – zwanej też Therą lub Thirą – trzeba po prostu chcieć przyjechać. Nie tylko dlatego, że dostać się tu nie jest łatwo, ale też dlatego, że niewielka wyspa, znajduje się niemal we wszystkich katalogach reklamujących greckie wyspy. Harmonijne połączenie bieli ścian domów z ciągnącymi się w nieskończoność odcieniami błękitu wody, nieba i kopuł świątyń, od lat przyciąga tłumy. A będąc już na miejscu trudno dyskutować ze stwierdzeniem, że tu naprawdę jest tak jak na pocztówce.
Jak się dostać na Santorini
Santorini leży w centrum turystycznych Cyklad, dawniej znanych Polakom głównie dzięki przebojowi grupy Maanam z 1981 roku. I tak jak śpiewała Kora, cykady rzeczywiście tam „cykają”, nocą spadają gwiazdy, a dyskoteka wciąż gra.
Wracając do samych Cyklad… Ten grecki archipelag składa się z niemal dwustu wysp otoczonych wodami mórz: Egejskiego, Kreteńskiego i Mirtejskiego. Wyspy różnią się od siebie charakterem i wielkością, a każda z osobna jest fascynująca. I choć największe to Andros, Tinos, Mykonos i Naksos, właśnie Santorini zyskała najbardziej na popularności. Statystyki mówią, że od maja do października przybywa tu prawie milion ludzi.
Można tu przylecieć samolotem, ale do wyboru jest też prom, wodolot, jacht. W sumie najprościej dostać się tu drogą wodną, która prowadzi nas na „parking”, czyli do wielkiej kaldery – zapadniętego krateru wulkanu. Po lewej stronie z wody wyłaniają się trzy mniejsze wyspy. Na jednej z nich, Nea Kameni wciąż daje o sobie znać czynny krater wulkanu. Ostatni wybuch miał tu miejsce w 1956 roku. Natomiast po prawej stronie wzrok przykuwa połyskująca biel zabudowań, balansująca na krawędzi trochę upiornego klifu. Można odnieść wrażenie, że te białe gniazda okraszone błękitnymi dodatkami, za chwilę osuną się do wody po pumeksowej czarnej ścianie.
Tak czy inaczej, ten wulkaniczny skrawek lądu w niczym nie przypomina miejsca, do którego się jeździ, by godzinami leżeć plackiem na plaży. Zresztą plaże na Santorini wulkaniczny pył zabarwił na czarno i rudo, przez co nie zaliczają się raczej do największych atrakcji wyspy. Słońca tu jednak nie brakuje. Latem temperatura szybuje mocno w górę, szczególnie w głębi lądu przekraczając 40 st. C. Jednak upał nie męczy. I choć skąpa roślinność wydzierająca z suchej jak pieprz ziemi, kojarzy się bardziej z pustynnymi pejzażami północnej Afryki niż z Grecją, otaczające morskie fale zapewnią przeżycia, które wspomina się z błyskiem w oku. Taka pogoda aż kusi, by wyruszyć łódką i podziwiać bajkowe klify wyspy od strony wody lub by wybrać się na połów ośmiornic.
Wulkan – tykająca bomba
Poza swoim urokiem, wyspa może poszczycić się dość niesamowitą historią i tym, co się jeszcze może wydarzyć. Na przestrzeni dziejów zmieniali się jej władcy, a co za tym idzie, również nazwy tego niewielkiego skrawka lądu. Od wieków Santorini istniała w zbiorowej świadomości jako miejsce mityczne. Najstarsza znana jej nazwa to Strongile – Okrągła, później Kalliste – Najpiękniejsza, później Thera – na cześć syna tebańskiego herosa. Jednak najbardziej popularna i używana obecnie to Santorini (Santoryn). Słowo to pochodzi z czasów bizantyjskich i kojarzone jest z imieniem patronki wyspy, świętej Ireny.
Gdy zmieniały się jej nazwy, wyglądała zupełnie inaczej. Dziś to właściwie szczątki dużej wyspy. O dawnym wyglądzie przypominają słynne czarne plaże i monumentalne urwiska, będące świadkami kataklizmu, który przed wiekami doprowadził do zapadnięcia się pod wodę jej znacznej części i nadania jej obecnego kształtu. Jedna z legend przekonuje, że właśnie Thira była mityczną Atlantydą. Trudno na ten temat dyskutować, choć wiemy z pewnością, że przed kataklizmem ok. 1600 r. p.n.e., wyspa była kwitnącym ośrodkiem kultury minojskiej. Samą erupcję wulkanu uznaje się za najpotężniejszą w historii naszego globu. Pogłos detonacji podobno czterokrotnie obiegł kulę ziemską, a fala tsunami, jaką wywołał wybuch, miała zdaniem naukowców 200 metrów wysokości. Pył wulkaniczny, który wzniósł się na wysokość ponad 30 km, zasypał nie tylko okoliczne wyspy, ale dotarł nawet do Grenlandii. Wybuch, któremu przypisuje się moc 4 bomb atomowych, dosłownie rozerwał wyspę na strzępy. Środkowa część wyleciała w powietrze, puste miejsce wypełniło morze i tak powstała słynna kaldera (rozległe zagłębienie), uważana za największą i najpiękniejszą na świecie. Kto wie, co się wydarzy dalej. Spodziewać się można wszystkiego, bowiem wulkan nie wygasł, a naukowcy od czasu do czasu straszą, że bajeczna Santorini wkrótce może przestać istnieć, bo potwór właśnie budzi się do życia.
Fira i Oia – mekka artystów
W czasach nowożytnych Santorini przez lata była głownie wyspą żeglarzy i marynarzy. Kilkadziesiąt lat temu pokochali ją artyści. Za poetami, malarzami i rzeźbiarzami, zaczęli przybywać turyści. Tłumy turystów.
Puste zaułki to w sezonie rzadki widok
Najczęstszym celem przyjeżdżających tu jest niemal zawieszona na klifie stolica Santorini – Fira. To tu znajduje Stary Port (Old Port), w którym wielkie wycieczkowce nie mogą dobijać do samego brzegu, a turystów na ląd dowozi się niewielkimi łódkami. Z portu do miasta dostać się można na trzy sposoby – kolejką, pokonując samodzielnie drogę, na którą składa się 600 schodów lub wybierając grzbiet osła wspinającego się po tych samych schodach. Zresztą śmiało powiedzieć można, że osły to tutejsze taksówki – uliczki są tu bowiem zbyt wąskie dla samochodów. Dobrze jest tu choćby na kilka godzin zgubić się w zaułkach, by w spokoju poczuć jego prawdziwy urok poza głównymi ulicami, na których jest zbyt wiele blichtru.
Urzeka tu wiele rzeczy, choć najbardziej spektakularne krajobrazy kryją się na północnym krańcu wyspy, w Oia. Do tej mekki artystów i jednego z najczęściej fotografowanych miejsc na wyspie, a może i w całej Grecji, dociera się krętymi serpentynami nad przepaścią. Aż dziw bierze, że do lat siedemdziesiątych XX wieku Oia była biedną zapomnianą wioską. Dziś wiele domostw, nawet tych wykutych w skałach, zamieniono na luksusowe apartamenty z prywatnymi basenami, a z miejscowych wystaw wyzierają luksusowe produkty.
To tu znajdziemy słynną niebieską kopułę kościoła pod wezwaniem Św. Mikołaj, patrona rybaków, oraz równie słynny wiatrak znajdujący się na samym końcu miasteczka, tuż nad klifem. Dobrze jest choćby na kilka godzin zgubić się w zaułkach miasteczka, by w spokoju poczuć jego prawdziwy urok poza głównymi ulicami, na których jest zbyt wiele blichtru. Wieczorem za to koniecznie trzeba poszukać spokojnej kawiarni, by przy lampce wina podziwiać widok na niezwykły wulkan okraszony promieniami zachodzącego słońca.
Wieczorami, kiedy nasączone światłem powietrze zaciera granicę między niebem a morzem, setki ludzi przyjeżdżają tu tylko po to, by podziwiać niewiarygodny zachód słońca.
Podróż przez wyspę
Fira czy Oia to oczywiste tutejsze szlagiery, których walorów nikomu nie trzeba zachwalać. To też najbogatsze miasta, gdzie przepych i bogactwo dostrzec można niemal na każdym kroku. Co się stanie, kiedy postanowimy uciec z tych bajecznych miejsc? Malownicza trasa prowadzi z Oia wzdłuż klifów, ku sercu wyspy. Warto wybrać się na taką wycieczkę, by trafić do miejsc, w których nie ma tłumów, słychać tylko granie cykad i czuć zapach dzikiego tymianku, a przydrożne knajpki z stolikami w kolorze wody i kraciastymi obrusami, serwują domowe wino. O słodkim vinsanto z suszonych na słońcu winogron powiedzieć można tylko, że jest jedyne w swoim rodzaju.
Podróż przez wyspę nie zajmuje dużo czasu. Santorini w najdłuższym miejscu ma dwanaście kilometrów, a w najwęższym zaledwie dwa. Popularnym na wyspie skuterem z jednego krańca wyspy na drugi bez problemu przejechać można w godzinę. Może nawet krócej. Oczywiście tylko w teorii, bo trzeba by jechać niemal bez przerwy, podczas gdy trasa obfituje w atrakcje, na których odwiedzenie zabrakłoby i tygodnia.
Poza głównymi miastami krajobraz się zmienia
Po nacieszeniu oka widokami na wszystkie okoliczne wyspy, warto zainteresować się plażami, na których okrągłe kamyki stukają o siebie, wprawiane w ruch najmniejszą falą. Jednak same w sobie nie są najpiękniejsze. Wulkaniczne wybrzeża wyspy charakteryzuje się wysokimi skalistymi urwiskami oraz wąskimi piaszczysto-żwirowymi poszyciem. Odpowiednie wiatry sprawiają za to, że wyspa stała się mekką surferów i kitesurferów. Nie brakuje tu też żeglarzy, których skaliste wybrzeże i surowe krajobrazy nie odstraszają. Ich łodzie stanowią wspaniały kontrast dla wody otaczającej wyspę. Niezmiennie od lat na wyspie pojawiają się fani „Wielkiego Błękitu” Luca Bessona. Nic zaskakującego. Przecież właśnie tu był kręcony film.
Firostefani – magiczne miejsce pomiędzy Firą a Imerovigli
Szukając na wyspie miejsc oryginalnych, koniecznie trzeba odwiedzić winnice – od małych, z zaledwie kilkoma krzaczkami, do ogromnych pól uprawnych. Pokrywają jedną trzecią powierzchni wyspy. Przygotujmy się jednak, że bez dobrego wina pod pachą, gospodarz raczej nas nie wypuści.
Wśród drzew pinii i pistacji kryje się dużo więcej niespodzianek, choć wyspa w dużej części składa się z wielkich pustych przestrzeni, po których wiją się wąskie drogi. Jazda skuterami przez stare wioski, strome pagórki i dziewicze obszary, to zarazem najpiękniejsza przyrodnicza wycieczka na wyspie. Czasami podziwiać można księżycowy krajobraz, innym razem z góry przyglądać się morskim jaskiniom. Od czasu do czasu trzeba się zatrzymać, bo dopiero gdy opada kurz podnoszący się z piaszczystej nawierzchni, odsłania się prawdziwa atrakcja tej trasy – niesamowite widoki.
Urok tutejszych zakamarków łatwiej dostrzec, gdy nie są zatłoczone, jednak nie łudźmy się, że lato spędzimy tu podziwiając otoczenie, snując się leniwie po pustkowiach. Na Santorini niemal zawsze jest gęsto od turystów. O wytchnienie z pewnością łatwiej tu wiosną lub jesienią.
Marta
Santorini – warto wiedzieć
• Santorini to tak naprawdę niewielki archipelag składający się z pięciu wysp: Thira, Thirassia, Nea Kameni, Paela Kameni i Aspro.
• Wyspy znajdują się w sąsiedztwie wulkanu, piasek na niektórych plażach ma kolor czarny lub czerwony.
• Na Santorini brakuje źródeł słodkiej wody, a dostępna w kranach ma słony posmak.
• Brak wody sprawia, że władze wyspy wprowadzają różnego rodzaju ograniczenia. Mało kto wie, że na pranie można tam robić tylko w wybranym dniu tygodnia. W innym wypadku grozi za to kara.
• Do portu leżącego 270 m poniżej miasta można zjechać w pięć minut kolejką linową, pokonać na własnych nogach 589 ponumerowanych schodów lub wynająć miejscową taksówkę, czyli grzbiet poczciwego osła. W porcie znajdują się sklepy i kawiarnie oraz kilka agencji turystycznych, oferujących wycieczki po kalderze. Stąd właśnie turyści, którzy przypłynęli na wyspę promami, wracają na ich pokłady.
Santorini – gdzie spać
Mocno rozbudowana baza hotelowa oraz urokliwy charakter samej wyspy sprawiają, iż jest ona jednym z najczęściej wybieranych greckich kierunków wakacyjnych. W sezonie wyspę zalewa fala masowej turystki, a za to się płaci.
Wynajem domu dla 6 osób przed sezonem to wydatek 250 euro za noc. Cena dwugwiazdkowego hotelu na Santorini – ok. 60 euro za noc. Cena czterogwiazdkowego hotelu – 130 euro za noc.
W sezonie ceny wzrastają.
Noclegów warto szukać na booking.com lub airbnb.com
Santorini – jak się dostać
• Samolot
Na wyspę latają linie lotnicze Aegean (cena biletu w zależności od pory roku waha się od 200 do 500 euro)
• Prom
Z Krety można tu przypłynąć promem wycieczkowym lub wodolotem. Wiele firm organizuje całodniowe wycieczki z rety na Santorini, zapewniając dojazd, opiekę i posiłki.
Santorini ceny
• Transport
– Taksówka z lotniska do Oia to wydatek ok 40 euro
– Wynajem samochodu na 7 dni – 180 euro z podstawowym ubezpieczeniem
– Wynajem skutera
– bilet autobusowy w jedną stronę – 2 euro
– benzyna 1 litr – 1,80 euro
• Woda, wino
– półtoralitrowa butelka wody mineralnej – 1,10 euro
– półlitrowa butelka piwa lokalnego – 1,80 euro
– butelka wina ze średniej półki – 5,50 euro
– obiad w taniej restauracji – 15-20 euro
fot. visitgreece.gr
Cześć! Jestem Weronika i chciałbym przywitać Was na moim blogu. Jestem fanatyczką dbania o urodę i stylizację, więc głównie piszę o tym. Sporo również mówię o radzeniu sobie w związkach. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej 🙂