„Dziś naszym miastem nie włada już Atena, ale bogini chaosu – Eris” – mawiają mieszkańcy stolicy Grecji, i mają w tym sporo racji. Przyjezdnych w ich mieście witają zgiełk i tłumy turystów. By się przed nimi ustrzec, najlepiej przyjechać tu wiosną, kiedy zaczynają kwitnąć drzewa oliwne. Nie ma jednak złudzeń, że wielbiciele wysokich temperatur wybiorą lato.
Z ateńskich wzgórz panorama miasta jest urzekająca. Podczas słonecznego dnia tysiące budynków tonie w błękitnej mgle i trudno dostrzec gdzie się zaczyna, a gdzie kończy stolica Grecji. W tej ogromne metropolii wciąż znajdziemy wiele śladów przeszłości. Część z nich widać wyraźnie z góry. Z Akropolu dojrzymy teatr Dionizosa, najsłynniejszy teatr grecki i stadion Panateński, na którym odbyły się pierwsze nowożytne Igrzyska Olimpijskie w 1896 roku.
Jak odrodziły się Ateny
Grecja to ziemia, która oddycha historią. W Atenach czuć to najwyraźniej. To miasto przez wieki stanowiło centrum kultury i sztuki, by później niemal zniknąć z mapy Europy.
Kostas, którego spotykam w tawernie na Place, opowiada mi, jak na początku 1832 roku historia wyniosła księcia Bawarskiego Ottona von Gluecksburg na tron Grecji. Nie miał wtedy osiemnastu lat. Kraj podnosił się po niemal 400 latach tureckiej niewoli. Pierwszy król-elekt nowożytnej Grecji kochał sztukę i wszystko co ze sobą niesie, zdecydował się przenieść stolicę z Nauplionu do Aten. Decyzja wydawać się mogła zaskakująca, ponieważ 200 lat temu miasto w niczym nie przypominało tego, co zobaczyć możemy dziś. Niewielka osada liczyła zaledwie 300 domów usadowionych dookoła Akropolu. Na dobrą sprawę była wioską aspirującą do bycia miasteczkiem. Między starymi, rozwalającymi się domami pojawiła się armia architektów z Francji, Danii i Bawarii, którzy mieli wizję, jak pastwiska zamienić w szerokie aleje, a szopy, w których pasły się kozy, w monumentalne budowle. Wkrótce wyrosło nowoczesne miasto na 100 tys. mieszkańców. Powstały Politechnika Ateńska, Biblioteka Narodowa, budynek Starego Parlamentu i Pałac Królewski przy placu Syntagma (gdzie obecnie mieści się parlament) z Ogrodem Narodowym.
Akropol – co zobaczyć
Stoję na wierzchołku Akropolu. Próbując ogarnąć wzrokiem jak najwięcej, zastanawiam się, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy miasto. Biorąc pod uwagę, że Ateny to dziś pięciomilionowy olbrzym, wcale nie jest to łatwe. Turystów upchanych jest pewnie drugie tyle.
Zwiedzanie jednej z ikon Europy, Akropolu, jest punktem obowiązkowym na tutejszej turystycznej mapie. W końcu bez znajdujących się na wzgórzu najwspanialszych świątyń starożytnego świata nie byłoby miasta. Jego wizytówka znajduje się niemal na wszystkich pocztówkach i w podróżnych folderach.
W latach 447-432 p.n.e. wybudowano na szczycie Akropolu Partenon – wielką świątynię wzniesioną na chwałę bogini Ateny, patronki miasta. Od samego początku miał stanowić najpiękniejszą w całej Helladzie świątynię bogini zwycięstwa. Dziś to najsłynniejszy zabytek greckiej stolicy. Atena królowała na świętym wzgórzu do VI w. n.e., kiedy wraz z resztą bogów Olimpu, musiała ustąpić miejsca nowej religii.
Muzeum Akropolu
W 2009 roku u stóp słynnego wzgórza usytuowano nowoczesne Muzeum Akropolu, pełne tysięcy oryginalnych eksponatów. Uznawane za jedno z najbardziej spektakularnych na świecie, nie posiada jednak tyle okazów, ile mogłoby mieć. Na początku XIX wieku, brytyjski ambasador w Imperium Ottomańskim, lord Elgin wywiózł z Grecji do Anglii wiele liczących 2500 lat fragmentów płaskorzeźb, choćby część fryzu biegnącego wokół Partenonu, które później sprzedał Muzeum Brytyjskiemu. Na szczęście przed wywiezieniem do Londynu ocalało wiele oryginalnych elementów dekoracyjnych stojących na Akropolu świątyń. Możemy je podziwiać we wnętrzach nowoczesnego budynku. Ze szklanej galerii na ostatnim piętrze z okien widać to, co jest tu najważniejsze – Akropol.
Anafiotika – wioska w sercu Aten
Ateny to miasto, w którym mieszka 5 milionów ludzi, a turystów jest pewnie drugie tyle. Na szczęście, nawet w najbardziej zatłoczonych dzielnicach, można znaleźć miejsca kameralne. O dziwo, usytuowane są również na zboczach Akropolu, gdzie w XIX wieku emigranci z Cyklad wybudowali swoją „wioskę”. Jak to się stało? Przy budowie królewskiego pałacu pracowało pół tysiąca rzemieślników z Włoch, Niemiec i greckiej wysepki Anafi, wchodzącej w skład archipelagu Cyklad. Ci ostatni, łamiąc przepisy zabraniające wznoszenia jakichkolwiek budowli na zboczach Akropolu, pod osłoną nocy wybudowali wioskę, wierną kopię tej, którą porzucili. Tak powstała Anafiotika, w której dziś można się poczuć jak na Santorini albo innej wyspie kolorowych Cyklad.
W labiryncie uliczek chowają się bielone domy, a koty wygrzewają się na ukwieconych parapetach. Na szczęście ta okolica nie ma w sobie nic z kurortu, wciąż nie ma tu typowych turystycznych dekoracji, a starsi ludzie siedzą przed swymi domami. Popękane mury oplecione łodygami winorośli nadają temu miejscu baśniowego charakteru. W labiryncie uliczek chowają się bielone domy, a koty wygrzewają się na ukwieconych parapetach. Z torbą pistacji kupionych na pobliskim targu, gubię się w tych zakamarkach przy muzyce granej przez cykady. Anafiotika zniewala kolorem i zapachem ziół. Urzeka też cisza mocno kontrastująca z gwarem pobliskiego Akropolu i pędzącymi nieopodal sznurami samochodów. W głośnym mieście znalazłam miejsce, w którym wciąż bije prawdziwe serce Grecji.
Plaka – dla hipsterów i nie tylko
Niezbyt daleko od Akropolu usytuowana jest Plaka, dawniej stanowiąca centrum Aten, z agorami, łaźniami, bibliotekami, miejscami spotkań. Dziś to prawdziwa mekka turystów. To miejsce, w którym Ateny przyspieszają. Dwieście lat temu to tu mieściło się całe miasto. To od granic granic tej dzielnicy rozpoczęto budowę współczesnej stolicy Grecji.
Dziś Plaka jest czymś na kształt ateńskiego Soho, choć to również stara dzielnica wyposażona w kręte uliczki i niskie budynki. Lśniący bruk wygląda jak zaklęta w kamień morska tafla. U stóp Akropolu są więc greckie rodzinne tawerny i nowoczesne hipsterskie knajpki. Najlepiej je odwiedzić późnym wieczorem, kiedy tłumy turystów kładą się spać. Podczas gdy słońce chyli się ku zachodowi, w tawernach można się zapomnieć na długie godziny. Szczególnie, jeśli na stole stoi dzban wina.
Przed Grobem Nieznanego Żołnierza
Plac Syntagma to najstarszy i najbardziej znany z placów miejskich w dzisiejszych Atenach Dzięki sąsiadującemu z placem budynkowi parlamentu greckiego, jest też atrakcją turystyczną. Przed Grobem Nieznanego Żołnierza czuwają całą dobę strażnicy w bardzo oryginalnym rynsztunku. Ceremonia zmiany warty na plac ściąga tłumy. Prowadzona jest według sztywnych reguł, z musztrą na pograniczu patosu i groteski.
Zakupoholicy od tego miejsca powinni trzymać się z daleka. Albo po zobaczeniu najważniejszych atrakcji, uciekać w inny zaułek miasta. Jakikolwiek bowiem ekskluzywny sklep przychodzi na myśl, Ateny go mają. Versace, Dior, Valentino, Gucci, Calvin Klein, Armani, Dolce&Gabbana, Max Mara, Moschino, usadowiły się wzdłuż bulwaru Ermou między Parlamentem na placu Syntagma a Monastiraki. Spacerując w tym miejscu stwierdzam, że choć pieniądze szczęścia nie dają, dają możliwość kupienia czegoś, co trochę szczęścia przyniesie.
Stadion Panatenajski
Prawdziwemu turyście szczęście może przynieść zwiedzanie stadionu Panatenajskiego (Panathinaiko Stadio), czyli starego stadionu olimpijskiego, na którym w w 1896 roku rozgrywano pierwszą nowożytną olimpiadę.
To jedyny na świecie stadion zbudowany w całości z marmuru, położony w miejscu dawnego stadionu, o którym pierwsza wzmianka jako torze wyścigowym pochodzi z 566/565 r. p.n.e. Stadion umiejscowiony jest w samym centrum greckiej stolicy, w naturalnym zagłębieniu pomiędzy wzgórzami Agra i Ardittos, nad rzeką Ilisos.
Pireus – port w Atenach
Nieco dalej od centrum jest Pireus, w którym bujają się statki bogaczy. Od liczby zacumowanych statków może zakręcić się w głowie, Stąd popłynąć można niemal na każdą grecką wyspę – Santorini, Rodos, Kretę… Również tu cumują wielkie statki wycieczkowe przywożące tysiące turystów do stolicy Grecji.
Pireus sam w sobie jest atrakcją turystyczną – to trzeci co do wielkości port w basenie Morza Śródziemnego.
Ateny – gdzie jeść, gdzie się zabawić
Czy miasto potrafi się bawić? Owszem! Nie trzeba wiele wysiłku, by zobaczyć, jak wygląda bogate życie nocne. Warto to zrobić, bowiem wszystko, co dzieje się w środku dnia, jest jedynie preludium do wieczornego siedzenia w lokalnych tawernach, rozmawiania, picia, jedzenia, śpiewania i tańczenia. Wyjątkowa pod tym względem jest dzielnica Koukaki, szczególnie dwie zamknięte dla ruchu kołowego ulice: Drakou i Olymbou. To tu pojawiają się Grecy, kiedy chcą zjeść dobry obiad czy napić się wina. Dla tych, którzy poszukują miejscowych smaków, kulinarnym zagłębiem będą też okolice Monastiraki.
Ateny – warto wiedzieć, ceny
- Na szczęście wszystkie najważniejsze atrakcje Aten położone są bardzo blisko siebie. Dzięki dobremu planowaniu, bez wysiłku wszystko można obejść pieszo.
- Najlepszy czas na odwiedzanie miasta to wiosna i jesień. W lipcu i sierpniu temperatura potrafi przekroczyć 40 st. C. Wiosenne temperatury oscylują wokół 25 st. C
- Ceny zwiedzanie
– wejście na Akropol – 20 euro (bilet normalny)
– Muzeum Akropolu – 12 euro (bilet normalny) - -woda w sklepie 1 l – 0,5 euro
- – sok w sklepie 1 l – 2 euro
– chleb w sklepie – 0,6 euro
– posiłek w lokalnej restauracji od 9 euro
– butelka wina w lokalnej restauracji od 10 euro
Cześć! Jestem Weronika i chciałbym przywitać Was na moim blogu. Jestem fanatyczką dbania o urodę i stylizację, więc głównie piszę o tym. Sporo również mówię o radzeniu sobie w związkach. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej 🙂